Polskiej racji stanu służy najlepiej czyste sumienie w każdej sytuacji – mówił przeszło 30 lat temu ojciec Honoriusz Kowalczyk.

Był duszpasterzem akademickim w Poznaniu. W stanie wojennym organizował pomoc dla internowanych i odprawiał msze święte za ojczyznę, które gromadziły tysiące osób. Uważany był za nieformalnego kapelana podziemnej „Solidarności”. Za swoje zaangażowanie otrzymywał telefony z pogróżkami. Zginął w 1983 roku w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach. Uważany jest za jedną z ofiar stanu wojennego.

15 lutego 1983 roku, niespełna trzy miesiące przed śmiercią, tak mówił w poznańskim kościele dominikanów o ojczyźnie i patriotyzmie:

„Tak w naszej narodowej sytuacji są ci podobni do Pana Jezusa, którzy cierpią, poświęcają się, chcą rozproszyć ciemności, wnieść trochę nadziei, gdzie jest beznadzieja, gdzie jest sytuacja bez wyjścia. A społeczeństwo, gdyby rzucić trochę więcej do sklepów, to by jadło i może by to wystarczyło.

Bo człowiek z siebie emanuje dobro lub zło. Właśnie kwas faryzeuszów i Heroda. Dużo tego kwasu jest w naszej ojczyźnie, ale to nie znaczy, by ktokolwiek z nas, jakikolwiek Polak musiał być tym skalany. Można być nietkniętym w każdej sytuacji. Zależy to tylko od nas, od naszego sumienia. Trzeba je mieć czyste. I to jest chyba najsłuszniejsza racja stanu. To chyba dobrze służy polskiej racji stanu – czyste sumienie w każdej sytuacji”.

 

fot. flickr.com / maciek zygmunt