Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie; błogosławione Jego królestwo, które nadchodzi.

Wideo na niedzielę:

 Ojciec Robert Głubisz i Boska.tv przedstawiają «Boskie Słowa»

Dziwne to Królestwo i dziwny ten Król. Trudno szukać tutaj jakiegoś triumfalizmu, jakiejś sceniczności, buty. To Królestwo jest wieczne, nie przemija, nie ulega zagładzie. To Królestwo się nie chwieje, jest pełne światła, świętości, dobrobytu, dobroci, pokoju, spełnienia najskrytszych pragnień ludzkiego serca. W tym Królestwie jest miejsce dla wszystkich, nikt nie jest z niego wyłączony, jeśli sam się z niego nie wyłączy. Ono nie jest z tego świata, ale droga do niego wiedzie przez doczesność…

Nagrania kazań na niedzielę:

 

Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie
 Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Dał świadectwo

 Jan A. Kłoczowski OP

 Dn 7, 13-14 • Ps 93 • Ap 1, 5-8 • J 18, 33-37

Oskarżyli Go jako nauczyciela, który miał się ogłosić królem. Piłata, urzędnika rzymskiego, nie interesowały spory między Żydami: kto miał być dobrym nauczycielem, a kto głosił naganną naukę? Ale oskarżyciele wiedzieli lepiej, sami słyszeli, jak mówił, a liczni świadkowie potwierdzali, że słowa Jego były pełne mocy, że nie był jak inni nauczyciele. Jednak sędzia musi przesłuchać oskarżonego: „Czy ty jesteś Królem żydowskim?”, pyta. Odpowiedź była dla Piłata równie dziwaczna, jak osoba oskarżonego: prokurator usłyszał, że królestwo Jezusa nie jest z tego świata. To akurat Piłat zrozumiał w lot, wiadomo bowiem, że porządny zamachowiec, który chce przejąć władzę, jest uzbrojony i ma bojowników gotowych pójść za nim. Zaniepokoiły go jednak słowa o królestwie „nie z tego świata”. Marzyciel? Paranoik? Ale jeżeli tak, to niegroźny. Jezus jednak dodaje niezrozumiałe słowa: „Ja […] na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie”. Piłat słyszał o sporach pomiędzy filozofami, wiedział, jak różne mają poglądy na to, czym jest prawda. A ten obdartus wie? Więc jednak niegroźny marzyciel: „Nie znajduję w nim żadnej winy”.

Nie pojął słów oskarżonego, gdy ten mówił, że przyszedł na świat, by dać świadectwo prawdzie. Prawdzie w najbardziej oczywistym znaczeniu – prawdziwe jest to, co rzeczywiste. Znaczyło to tyle: Wam się wydaje, że to wy rządzicie światem, że od waszych wyroków zależą losy ludzi i całych narodów. Sądzicie naiwnie, że siła jest prawdą: mówicie, że tyle władzy, ile mieczów i włóczni. Ja daję świadectwo, że tak nie jest: „Jam zwyciężył świat”.

Piłat wiedział, że Jezus jest niewinny, ale uległ przebiegłości oskarżycieli i dla świętego spokoju umył ręce. Pozornie wszystko pozostało jak zawsze. Ale tylko pozornie. Nauczyciele uczą – z niewielkim powodzeniem – jak należy postępować, aby dobrze żyć. Inaczej świadkowie, ci zmieniają świat nie słowem, ale czynem. I w niedzielny poranek Jezus dał świadectwo prawdzie – zmartwychwstając, rozdarł ciemność i objawił prawdę o tym, że to życie zwycięża śmierć, że to prawda zwycięża kłamstwo, że to dobro zwycięża zło. I już odtąd tylko pozornie wszystko pozostało jak zawsze.

A my mamy wybór: żyć pozornym życiem świata zła i przemocy lub żyć naprawdę w rzeczywistym świecie.

 

Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan Bóg, Który jest, Który był i Który przychodzi, Wszechmogący
Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan Bóg,
Który jest, Który był i Który przychodzi, Wszechmogący

Jedyny taki król

Mariusz Tabaczek OP

Dn 7, 13-14 • Ps 93 • Ap 1, 5-8 • J 18, 33-37

Kończy się rok liturgiczny mierzony rytmem najważniejszych świąt i uroczystości kościelnych. Dzisiejsza niedziela przypomina nam, że nasz ziemski czas – chronos, wyznaczony miarą godzin, dni, miesięcy i lat, wpisuje się w czas święty – kairos. Jego miarą jest wieczność, na którą otwiera nas nasza wiara i wyrażająca ją liturgia.

W ostatnią niedzielę roku liturgicznego chcemy widzieć w Jezusie Chrystusie Króla wszechświata. Nie chodzi tu jednak o przejaw triumfalizmu Kościoła. Wystarczy sięgnąć do licznych obrazów i przypowieści, w których Jezus mówi o Królestwie, aby zrozumieć jego sens i istotę. Wielokrotnie powtarza się w nich alegoria czegoś, co jest małe, niepozorne, ukryte gdzieś głęboko. Królestwo Boże jest jak ziarnko gorczycy, odrobina zakwasu chlebowego, skarb ukryty w roli czy perła, której trzeba wytrwale poszukiwać. W tych drobiazgach kryje się jednak wielka siła. Ziarno gorczycy ma moc stać się drzewem, odrobina zakwasu może zakwasić trzy miary mąki, a wartość i piękno odnalezionego skarbu, czy drogocennej perły, każą szczęśliwemu znalazcy sprzedać wszystko, by mieć je na własność.

Podsumowaniem tych wszystkich obrazów i przypowieści są słowa Jezusa, który mówi, że Królestwo Boże – choć nie pochodzi z tego świata – jest jednak obecne pośród nas. Wyraża się w słowie Bożym, w sakramentach Kościoła, w wierze ochrzczonych, a także w tych, którzy szczerze szukają prawdy. Bo Królestwo Jezusa jest wszędzie tam, gdzie jest w nas Jego miłość. I jeśli Chrystus chce królować, to tylko w naszych sercach. To jedyny styl królowania, który Jemu odpowiada.

Gdy kończy się kolejny rok życia Kościoła, warto przypomnieć sobie na nowo, że czas liturgiczny jest czasem świętym. Warto popatrzeć na miniony rok naszej wiary, modlitwy, bycia częścią wspólnoty Kościoła. Jeśli widzimy dobro i wzrost Królestwa Bożego w nas, bądźmy wdzięczni. Jeżeli wciąż są w naszej duszy takie przestrzenie, w których to Królestwo ma rozmiary ziarenka gorczycy, jeśli wciąż doświadczamy tych samych ułomności i słabości, oddajmy to wszystko Bogu, prosząc o dar otwartości na Jego łaskę. I nie traćmy nadziei. Jezus Chrystus pragnie królować w nas na wieki.

 

Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie
Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie

Król wszechświata

Tytus Piłat OP

Dn 7, 13-14 • Ps 93 • Ap 1, 5-8 • J 18, 33-37

Pamiętam taki czas w moim życiu, kiedy po raz pierwszy przeżywałem fascynację lekturą słowa Bożego. Wśród wielu fragmentów natchnionego tekstu były te mówiące o rzeczywistości królestwa niebieskiego – oczywiście w powiązaniu z liturgią Kościoła.

W pewnym momencie zacząłem zadawać sobie pytanie, dlaczego Kościół osobną uroczystością czci Chrystusa Króla i dlaczego ten dzień kończy w liturgii okres zwykły. Każdy człowiek, który stara się systematycznie czytać Ewangelię, odkryje prawdę o przychodzącym Chrystusie i o darze królestwa, które wraz z Nim otrzymujemy. Czy trzeba osobno podkreślać ten fakt, skoro Pismo przywołuje go tyle razy, że staje się on czymś oczywistym?

Warto na chwilę zatrzymać się nad nauczaniem Jezusa, aby odpowiedzieć na to pytanie. We wszystkich przypowieściach, które dotyczą królestwa Bożego, Chrystus szkicuje jego najwyższą wartość. Człowiek dla tej niebieskiej rzeczywistości ma poświęcić całe swoje życie, ma oddać wszystko, ma także szukać jej nieustannie.

Okres zwykły w liturgii na różne sposoby odkrywa nam prawdę o królestwie Bożym, natomiast jego ostatnia niedziela – Uroczystość Chrystusa Króla – ma być wielkim dziękczynieniem za dar nieba, w którym każdy z nas ma uczestniczyć. Jest to więc dziękczynienie za to, że Chrystus przynosi nam prawdę o wieczności, prawdę o tym, że możemy z Nim być, prawdę o tym, że skończy się cierpienie, ból, smutek, a zacznie się wieczna radość.

Jest jeszcze inna prawda, którą w dzisiejszej Ewangelii Chrystus wyraża w słowach: „Królestwo moje nie jest z tego świata”. Mówi ona człowiekowi o drodze do Jezusa, o drodze do wiecznego szczęścia. Mówi, że logika tej drogi jest inna niż logika tego świata. Jeśli się chce dobrze iść, trzeba być człowiekiem nowego przykazania, człowiekiem bezinteresownej miłości, która wiąże się z cierpieniem, z odrzuceniem, z brakiem popularności. Kilkanaście dni temu Papież ogłosił Matkę Teresę błogosławioną. Ktoś z moich przyjaciół powiedział, że była obrazem królestwa Bożego w świecie, ponieważ ukazywała ludziom prawdziwą drogę do Chrystusa.

Dla mnie uroczystość Chrystusa Króla to przywołanie jeszcze jednej myśli. Myśli o tym, że świętość niekoniecznie musi być widoczna, że wśród nas jest wielu ludzi, którzy prosto i pokornie idą za Jezusem Królem Wszechświata, mając Jego obecność w sercu. Z miłością patrzą na przychodzącego człowieka, by przyjąć go jak samego Chrystusa.