Austriacki dominikanin chwali papieski dokument o rodzinie.

„Amoris laetitia” (Radość miłości) – tak brzmi tytuł adhortacji papieża Franciszka o rodzinie. Podsumowuje ona dwa zgromadzenia Synodu Biskupów poświęconych rodzinie, który odbyły się w Rzymie w październiku 2014 i 2015 roku.

W ogłoszonym 8 kwietnia dokumencie Papież nie zmienia nauki Kościoła w sprawie udzielania komunii świętej osobom rozwiedzionym, które żyją w nowych związkach. Ze zrozumieniem podchodzi do duszpasterzy, którzy „rygorystycznie” traktują sytuację takich osób.

Tłumaczy im jednocześnie, że „trzeba pomóc każdemu w znalezieniu jego sposobu uczestnictwa we wspólnocie kościelnej, aby czuł się przedmiotem niezasłużonego, bezwarunkowego i bezinteresownego miłosierdzia”. „Nikt nie może być potępiony na zawsze, bo to nie jest logika Ewangelii!” – podkreśla Franciszek.

Nikt nie jest potępiony ani odrzucony

Podczas prezentacji papieskiego dokumentu w Watykanie kardynał Christoph Schönborn zwrócił uwagę, że w wypowiedziach kościelnych na temat małżeństwa i rodziny dominuje skupianie się na dwóch różnych rzeczywistościach życiowych: z jednej strony są małżeństwa i rodziny „w porządku”, żyjące zgodnie z zasadami, gdzie wszystko „idzie dobrze”, a z drugiej strony – sytuacje „nieregularne”, stwarzające problemy.

„Tymczasem Papież stawia sobie za zadanie zintegrowanie wszystkich w Kościele, wychodząc z podstawowego rozumienia Ewangelii, że wszyscy potrzebujemy miłosierdzia – tłumaczył metropolita Wiednia.

Podkreślił, że dla Ojca Świętego wszystkie małżeństwa i rodziny „są w drodze”, również te, które „są w porządku”, to znaczy mają wzrastać, rozwijać się, pokonywać nowe etapy. „Ten, kto doświadczył grzechu i upadku, potrzebuje pojednania i nowego początku, nawet w późnym wieku” – przypomniał kardynał słowa Franciszka z adhortacji.

Zaznaczył, że Papież mówi o wszystkich sytuacjach, w jakich żyją współczesne rodziny, „nie katalogując ani nie kategoryzując ich”. „Nikt nie powinien czuć się potępiony ani odrzucony i w tym klimacie przyjęcia chrześcijańska wizja małżeństwa i rodziny staje się zaproszeniem, zachętą i radością miłości, w którą możemy wierzyć i która nikogo nie wyklucza” – przekonywał metropolita Wiednia.

„Dla mnie adhortacja jest przede wszystkim i w pierwszej kolejności »wydarzeniem językowym«, tak jak to było w przypadku »Evangelii gaudium«, gdyż coś się zmieniło w języku kościelnym” – stwierdził z uznaniem kardynał Schönborn.

Dodał, że zmiany te dawały o sobie znać już na posiedzeniach Synodu Biskupów w latach 2014 i 2015, „bo już wtedy widać było, że w wypowiedziach było więcej szacunku, mniej osądzania i potępień. W »Amoris laetitia« jest to już stały ton językowy” – podkreślił.

„Moja wielka radość z tego dokumentu bierze się stąd, że w sposób spójny pokonuje on sztuczność tego podziału na »regularność« i »nieregularność«, stawiając wszystkich w obliczu wymogów Ewangelii” – oświadczył arcybiskup Wiednia.

Małżeństwo po chrześcijańsku ma siłę przyciągania

Kardynał Schönborn zauważył jednocześnie, że najnowszy dokument papieski nie oznacza ani relatywizmu, ani permisywizmu, choć wielokrotnie odwołuje się do miłosierdzia.

„Papież Franciszek nie pozostawia żadnych wątpliwości co do swych zamiarów i intencji, gdy mówi, że chrześcijanie nie mogą proponować nowych wzorców małżeństwa, ulegając modzie czy oglądając się na słabości ludzkie” – podkreślił hierarcha.

Dodał, że oznaczałoby to pozbawianie świata wartości, „które mamy i powinniśmy proponować”. „Ojciec Święty jest przekonany, że chrześcijańskie widzenie małżeństwa i rodziny ma nadal niezmienną siłę przyciągania” – stwierdził arcybiskup Wiednia.

Zarazem zauważył, że „należy z pokorą i realistycznie przyznać, iż niekiedy nasz sposób przedstawiania przekonań chrześcijańskich oraz sposób traktowania innych sprzyjały powstawaniu tego, nad czym dziś ubolewamy”.

„Jako pedagog Franciszek dobrze wie, że najsilniej przemawia do ludzi i ich motywuje pozytywne doświadczenie miłości” – mówił hierarcha. W tym kontekście zachęcał do przeczytania czwartego rozdziału adhortacji, który – jak zaznaczył – „jest szerokim komentarzem do Hymnu o miłości z Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian”.

„Słowa te dodają odwagi do uwierzenia w miłość i do zaufania w jej moc” – podkreślił austriacki purpurat.

Rozwiedzeni – nie znaczy ekskomunikowani

Austriacki dominikanin odniósł się też do najbardziej bodaj dyskutowanej na ostatnich obradach synodalnych sprawy osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach. Przekonywał, że „Papież przypomniał dotychczasowe nauczanie Kościoła na ten temat, że nie mogą oni przystępować do sakramentów, dodając jednak, że pozostają nadal we wspólnocie Kościoła, że należy im towarzyszyć, rozeznawać ich sytuację i jej delikatność”.

„Rozwiedzeni nie tylko nie powinni czuć się ekskomunikowani, ale mogą żyć i dojrzewać jako żywe członki Kościoła, odczuwając go jako matkę, która ich zawsze przyjmuje” – przypomniał kardynał jeden z fragmentów adhortacji. Dodał, że będzie to wymagać jeszcze dalszych dyskusji i uściśleń.

Na zakończenie arcybiskup wiedeński przypomniał, że papież pokłada ufność w „radości miłości”, a „miłość umie znaleźć drogę, jest kompasem, który nam ją wskazuje”.

„Bóg jest miłością i miłość jest od Boga. Nic nie jest tak wymagające jak miłość. Nie można jej nabyć na targu, dlatego nikt nie powinien się obawiać, że papież Franciszek wezwie nas przez swój dokument, do drogi zbyt łatwej. Droga nie jest łatwa, ale pełna radości” – zakończył swą wypowiedź kardynał Schönborn.

Wykorzystano materiały KAI.