Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą.

Nagrania kazań na niedzielę:

 

Położę klucz domu Dawidowego na jego ramieniu
 Położę klucz domu Dawidowego na jego ramieniu

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Nadwyżka

 Dominik Jarczewski OP

 Iz 22, 19-23 • Ps 138 • Rz 11, 33-36 • Mt 16, 13-20

Jest w dzisiejszym wyznaniu wiary św. Piotra pewna nadwyżka. „Nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie”. Apostoł wypowiada słowa, których do końca nie rozumie. Ba! Kościołowi zajmie kilka wieków rozgryzienie, co to znaczy, że Jezus jest Zbawcą i Synem Boga żywego. Dla Piotra będzie się to dokonywało nie tyle na drodze formułowania dogmatów, ile przez oporne podążanie za Jezusem: obserwowanie Jezusa nauczającego i czyniącego znaki, doświadczenie Wieczernika i senność ogrodu Getsemani, zaparcie się na dziedzińcu pałacu arcykapłana, ucieczkę przed Ukrzyżowanym i odnalezienie Go zmartwychwstałego. Każde z tych wydarzeń nadawać będzie ciężar wypowiedzianym dziś słowom. Wyryje je w Piotrze, ale też jego samego w nich wyryje. Nie będą już odtąd teorią, sformułowaniem wyciągniętym z zakurzonych zwojów prorockich, ale samym życiem rybaka.

W tym sensie ta opowieść opisuje drogę każdego chrześcijanina. Moja wiara nie jest moim dziełem. Nie znalazłem jej, nie stworzyłem, ale otrzymałem – przez moich rodziców, we wspólnocie Kościoła. W wyznawaniu jej zawsze będzie ten element naddany, którego nie rozumiem i nie ogarniam. Przekracza mnie, ale wypowiadam go ufny, że Duch Święty poprowadzi mnie do pełnego zrozumienia. Podobnie jak w przypadku Piotra te słowa stają się także moje. Już nie tylko wyznaję, że Jezus mnie zbawił, ale potrafię nazwać to, od czego mnie ocalił. Grzech nie jest abstrakcyjnym założeniem, ale ma swój smak, ciężar, kształt. Wybawienie staje się konkretem. Ma swoje miejsce, dzień i godzinę.

Być może ostatecznie każda modlitwa powinna się sprowadzać do tych paru słów spod Cezarei Filipowej. Powtarzam je za Piotrem: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Modlę się, by nie były dla mnie jedynie zrozumiałe, ale by kształtowały mnie według siebie. Bym żył według ich miary.

 

Z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko
Z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko

Aby zrozumieć siebie

Cyprian Klahs OP

Iz 22, 19-23 • Ps 138 • Rz 11, 33-36 • Mt 16, 13-20

W książce Kłamstwa, w które wierzymy znalazłem mniej więcej takie stwierdzenie: „Gdy miałem dwadzieścia lat, martwiłem się, co inni o mnie myślą. Gdy miałem lat czterdzieści, mówiłem sobie: niech myślą, co chcą. Później odkryłem, że większość ludzi wcale o mnie nie myśli”.

Mam podejrzenie, że wielu ludzi, także chrześcijan, nic nie myśli o Chrystusie. Jeszcze na pytanie: „Za kogo ludzie Mnie uważają?” potrafilibyśmy coś odpowiedzieć, przytoczyć różne opinie: mesjasz, prorok, cudotwórca, mędrzec, zwodziciel. Ale co sami myślimy? I nie chodzi o podanie prawidłowej, obiektywnie trafnej odpowiedzi: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. To trochę jak na sprawdzianie z matematyki – liczy się nie tylko wynik, który można od kogoś ściągnąć, ale liczy się cały proces szukania i dochodzenia do odpowiedzi.

Kim dla mnie jest Chrystus? Jest to pytanie zasadnicze. Nie tylko dlatego, że nie ma chrześcijaństwa bez Chrystusa (co dziś dla wielu wcale nie jest oczywiste). I nie dlatego, że On jest zbawicielem. Nie dlatego, że głosił ewangelię, wyrzucał złe duchy, karmił głodnych, uzdrawiał chorych, że umarł i zmartwychwstał. To wszystko prawda – czytamy o tym w Ewangeliach, potwierdzone to zostało przez wielu świadków.

Jest to pytanie zasadnicze także dlatego, że pozwala znajdować odpowiedzi na te podstawowe i uniwersalne pytania, które człowieka od zawsze nurtują i które zawsze będzie sobie zadawał: Kim jestem? Skąd pochodzę? Do czego zmierzam?

Jan Paweł II w swojej pierwszej encyklice napisał: „Chrystus objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi (…). Człowiek, który chce zrozumieć siebie do końca (…) musi ze swoim niepokojem, niepewnością, a także słabością i grzesznością, ze swoim życiem i śmiercią, przybliżyć się do Chrystusa” (Redemptor hominis, nr 10).

Chcę dobra, a czynię zło – dlaczego? Tęsknię za życiem, a doświadczam śmierci – dlaczego? Pragnę miłości, a tyle we mnie złości, niechęci, pretensji – dlaczego? Co jestem wart? Jaki jest sens moich starań, wysiłków, ofiar? Człowiek nie może zrozumieć siebie i swojego życia bez osobistej odpowiedzi na to pytanie: „Kim dla mnie jest Chrystus?”. Może takie twierdzenie jest uzurpacją, ale ja mocno wierzę, że jest prawdziwe!

 

Ty jesteś Piotr, czyli Opoka
Ty jesteś Piotr, czyli Opoka

Za kogo Mnie uważacie?

Mirosław Sander OP

Iz 22, 19-23 • Ps 138 • Rz 11, 33-36 • Mt 16, 13-20

Pierwszoplanową postacią fragmentu Ewangelii, który rozważamy, jest Piotr. Wyznaje mesjańską godność Jezusa – Syna Boga żywego – prawdę pochodzącą nie od niego, ale objawioną przez Ojca niebieskiego. Takie słowa nie mogły pochodzić od „ciała i krwi”, czyli od człowieka kruchego i słabego. Wyznanie Piotra jest dla nas niezwykle pocieszające, bo mimo tej kruchości i słabości stał się narzędziem Bożym. Co więcej, Jezus nazwał Piotra Kefa – skałą – fundamentem Chrystusowego Kościoła.

Jeśli, podobnie jak Piotr, poznamy, kim jest Jezus, również staniemy się skałą dla innych. Skała może być oparciem dla stóp. W obecności ludzi, którzy dają nam takie oparcie, przyznajemy się do siebie takich, jacy jesteśmy.

Wszyscy potrzebujemy oparcia w kimś, kto mocno stoi na własnych nogach, kto wie, czego chce od życia, czego chce od niego Chrystus. Tylko ktoś taki potrafi zrezygnować z własnego zdania. Skała nie znaczy beton. Skała to ktoś, kto pozwala innym mieć własne zdanie, kto daje pewność siebie i poczucie bezpieczeństwa, a także spokój i pokój wewnętrzny. Jeśli, jak Piotr, uznamy swoją słabość i ciemne strony własnego życia i z pokorą wyznamy je Bogu, będziemy mogli stać się skałą.

Warto zwrócić uwagę na uroczysty i podniosły charakter błogosławieństwa Piotra: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony”. Określenie osoby przez imię ojca wskazuje na szczególne znaczenie tej wypowiedzi. Dalej Jezus zmienia imię Szymonowi oraz wyjaśnia jego sens. Zmiana imienia w Piśmie Świętym zawsze oznaczała misję, szczególne powołanie w Bożych planach zbawienia (Rdz 17, 5). Nowe imię Szymona – Kefa (Piotr) – wskazuje na to, że jest on skałą, fundamentem Kościoła, nazywanego przez Chrystusa „moim Kościołem”.

Wstęp do Domu Ojca przygotowany jest dla wszystkich. Od nas zależy, jaką odpowiedź damy Chrystusowi, gdy zapyta nas, „za kogo Mnie uważacie?”. Obyśmy potrafili sercem wyznać, że jest Synem Boga żywego, jest przede wszystkim kimś żywym i bardzo bliskim. Jest Panem, Mistrzem i Przyjacielem. Jest po prostu życiem.